
Blair Witch
Reżyseria: Adam Wingard
Blair Witch – kontynuacja kultowego filmu Blair Witch Projekt, który (muszę się przyznać) obejrzałam dopiero przed wyjściem do kina na ten pierwszy. Dlaczego? Bo jak pierwszy raz robiłam do niego podejście, to po pierwsze stwierdziłam, że nie podoba mi się wersja z kamery, co mnie dość skutecznie zniechęciło, ale postanowiłam nie poddawać się tak łatwo. Wbrew temu, że film wydawał się niezwykle nudny (no i jeszcze ta wersja kamerowa), przejrzałam jeszcze film fragmentami, czy może jednak dzieje się tam coś ciekawego. Wtedy tylko upewniłam się: To nie może być nic dobrego i wyłączyłam.
Gdy dowiedziałam się, że film doczekał się kontynuacji, to stwierdziłam, iż musi być jednak w nim coś fajnego. Jeśli tworzą następną część, to musi się on podobać widzom, musi być dobry (chociaż fakt, że zaraz ukaże się Annabelle 2 wcale tego nie potwierdza ;-)) i postanowiłam wreszcie go obejrzeć, aby wiedzieć w ogóle, jak się nowa produkcja będzie miała do „początku” czy pierwozwzoru – tego nawet nie wiedziałam.
Przy drugim podejściu nie było już tak źle (może dlatego, że trailer nowego wydawał się interesujący i czułam się nim zachęcona), więc cierpliwie obejrzałam cały film i stwierdziłam – wcale nie był taki zły, a może na swój sposób nawet straszny…
Później przyszedł czas na oryginał. Do końca nie byłam nawet pewna, czy będzie to film zrobiony na nowo, czy tylko dalsza część „tragicznej historii”, ale w sumie nie miało to większego znaczenia, gdyż na film poszłabym w każdym przypadku.
Nowa produkcja okazała się być kontynuacją Blair Witch Projekt. Młody chłopak, który w wieku czterech lat stracił siostrę w lasach Black Hills (wszystkie te zdarzenia miały miejsce w Blair Witch Projekt) postanawia dowiedzieć się, co się z nią stało. Dziewczyna nigdy nie wróciła, a ciała nigdy nie odnaleziono. Historia zaczyna się analogicznie – chłopak zbiera grupkę przyjaciół wyposażoną, tym razem, w lepszy i bardziej nowoczesny sprzęt i jadą, tam gdzie kiedyś pojechała jego siostra, odkrywać tajemnicę jej zaginięcia (wcześniejsze poszukiwania zaginionych oczywiście nie przyniosły żadnych rezultatów).
Wszystko zapowiada się niezwykle dobrze, lepsze przygotowanie, większa ekip, cóż złego może się zdarzyć. Może. James znajduje nagranie, które mogło zostać wykonane przed laty przez jego siostrę, dlatego nawiązuje kontakt z osobą będącą posiadaczem nagrania. To właśnie on ma wskazać miejsc, od którego zamierzają rozpocząć poszukiwania. Po przybyciu znalazca i jego towarzyszka proszą o to, aby mogli się z nimi wybrać na poszukiwania. Ekipa choć niechętnie przystaje na ich propozycję. Wyruszają.
Od samego początku napotykają problemy. Zdrowotne, orientacyjne, a ponadto nie umieją dogadać się z nowymi towarzyszami poszukiwań, który ponadto wydają się kpić z ich przedsięwzięcia i ponadto w każdym możliwym przypadku kłamią, co ukazuje już pierwsza noc. Wtedy ich drogi się rozchodzą.
W sumie szybko podjęta decyzja o powrocie okazuje się być bezsensowna, gdyż tak jak poprzednicy, tym razem wyposażeni w nowoczesny sprzęt, nie mogą odnaleźć drogi powrotnej. W tym czasie zjawiska (powiedzmy) paranormalne się nasilają z każdą chwilą. Ciężko powiedzieć co się dzieje. W oddali, w głębi lasu słychać powalane drzewa, głosy i ktoś wokół obozu zostawia nieprzyjemne niespodzianki. Poszukiwacze gubią się w czasie i przestrzeni. Zaczynają ginąć ludzie. Pojawiają się jakieś potwory, chociaż sporadycznie. W pierwszej części mieliśmy do czynienia z legendą, w sumie z niczym naocznym. Horror został dostosowany do tego rodzaju filmów tego czasu. Nacisk położono niewątpliwie na efekty, ale należy w tym miejscu nadmienić, że raczej większość z nich, to nie są te „wyskakujące z szafy niespodzianki”. Produkcja niewątpliwie odbiega od pierwowzoru, ale moim zdaniem z korzyścią. Wytworzone jest napięcie, co więcej towarzyszy nam ono od początku do końca. Nie wiadomo, co czai się w ciemności. Mimo wielkich starań grupie nie udaje utrzymać się razem i ostatecznie trafiają pojedynczo do legendarnego domu.
Wszystko oczywiście jest kręcone kamerami, aby nadać prawdziwości wydarzeniom, co w kinie wydaje się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Momentami może się w głowie zakręcić 🙂 Nie przeszkadza to w cale w odczuwaniu emocji. Mocnych i zdecydowanych, przenikających dogłębnie. Często czułam jak puls mi przyspiesza. Denerwowałam się niejednokrotnie, w obawie o los znajdujących się w lesie ludzi. Z każdą chwilą dostawałam coraz większa ilość strachu i bodźców, które sprawiały, że siedziałam jak na szpilkach.
Film zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Dostałam właśnie to, czego oczekiwałam. Z kina wyszłam z podwyższonym ciśnieniem, zatem bardzo zadowolona. Twórcy w umiejętny sposób połączyli legendę z nowoczesnymi standardami kinowymi. Brawa dla nich! 🙂