Życie za kratami
Rawicz to oddalona o ok. 100 km od Poznania miejscowość. Niby zwykłe ponad 20 tysięczne miasto. W tym mieście znajduje się jednak coś, co wyróżnia je z większości przeciętnych polskich miast. Stosunkowo niewielkie miejsce, gdzie sprawiedliwość miesza się z karą, pewnego rodzaju bólem czy też cierpieniem i tęsknotą, to Zakład Karny typu zamkniętego. Trafiają tam osoby „wyjęte spod prawa”. Ludzie, którzy w zakiś sposób nie umieli podporządkować się panującym w naszym społeczeństwie regułom.
Więzienie z historią. Kiedyś znajdowało się pod panowaniem stalinowskiego terroru, gdzie stosowano różnego rodzaju tortury. W latach 90. z kolei przeszło bunt. Dzisiaj jest to miejsce niezwykłe. Co prawda „trzeba być dobrym psychopatą, żeby funkcjonować w takim miejscu” – mówi porucznik Michał Talaga. Tym zdaniem rozpoczyna swoją niezwykłą opowieść pracownik Zakładu Karnego w Rawiczu, ale ja widzę w nim nie psychopatę, ale człowieka przepełnionego pasją. Człowiek, który walczy o to, aby „skazani i ludzie chcący coś zrobić” mogli funkcjonować w więziennych realiach odizolowania i osamotnienia, a także odnaleźli się ponownie w życiu po odbyciu kary i opuszczeniu murów zakładu penitencjarnego.
Więzienie to pewnego rodzaju barykada. Po jednej stronie stoją więźniowie – wydzielona część społeczeństwa, która nie umiała się dostosować do obowiązujących powszechnie reguł prawa i po drugiej funkcjonariusze więzienni – stojący na straży bezpieczeństwa. Wszystko po to, aby skazani nie przekroczyli granicy oddzielającej więźniów od reszty świata, gdzie mogą kogoś skrzywdzić lub skrzywdzili kiedyś, a teraz odbywają karę. Obecnie karę pozbawienia wolności odbywa około 780-790 osób. Jednostka jest w stanie pomieścić 841 osób, jednak przebywało w niej niejednokrotnie nawet 900/1000 osób na raz, gdy jeszcze nie było wymogu 3m2 na osobę. Wystarczyło dostawić tylko koję (łóżko więzienne) lub sianko (materac) do celi i można było przyjąć więcej osób. Zastanów się przez chwilę, czy jesteś w stanie to sobie wyobrazić? Frustracja spowodowana odizolowaniem od świata zewnętrznego, pozbawienie bliskich, praw, a do tego poczucie umieszczenia w klatce, bo ja k można nazwać inaczej zamknięcie w niedającym się funkcjonować (z powodu przeludnienia) miejscu. Na samą myśl burzy krew. Dziś już na szczęście tak nie jest.
Oprócz więzienia znajduje się tam również ośrodek terapeutyczny dla osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, czy jakże niezwykle dziś popularnych dopalaczy. Ośrodek w porównaniu do więzienia jest zawsze pełen. Możliwe, że spowodowane jest to modą na tego typu rzeczy. Istotną cechą tego miejsca jest to, że tu jednak nie ma reguły pochodzenie narkomana. W tym miejscu znajdują się ludzie z najróżniejszych warstw społecznych. Nie tylko ta tzw. „patologia”, ale i ludzie z „wyższych sfer”, „porządnych rodzin”. Brzmi znajomo? Też znasz takich ludzi? Każdy chyba zna. Niewątpliwie każdy z nas spotkał się z takim czymś i to zaraz za rogiem.
Najgorsze z tego wszystkiego są chyba dopalacze, które nie tylko uzależniają, ale przede wszystkim wyniszczają organizm. To one sprawiają, że osoby je zażywające znajdują się w stanie wegetacji. Po prostu żyją, ale mają „sprute mózgi”. Kiedyś podobny efekt osiągano wąchając klej. Inne czasy, inne środki, ale skutki takie same.
W zakładzie karnym znajdziemy najróżniejszych ludzi. Takich, którzy zatrzymali się tam „tylko na chwilę”, ale i takich co odsiadują kary 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocie. Najróżniejsze osoby. Bardzo często z zachwianym systemem wartości. Gdzie okazywanie uczuć, dobroci, sympatii są okazywana uderzeniem „w łeb”. Wychowani na autorytecie zdobywanym siłą fizyczną lub psychiczną albo obydwiema na raz. W każdym razie pojawiająca się w ich domach jak chleb powszedni. Anomalia stająca się standardem, wyobrażeniem czy nawet przekonaniem o swojej właściwości. Wydaje się chore, ale niestety dla nich jest to naturalna forma codziennego życia. Nie umieją okazywać uczuć, nie znają empatii. Dla wielu z nich więzienie jest niczym innym jak swego rodzaju prestiżem, awansem społecznym. Od dziecka w ośrodkach wychowawczych i poprawczakach, aż w końcu udaje im się osiągnąć ten zaszczytny pułap, jakim jest więzienie.
Czym jest dla tych ludzi więzienie? Karą? Na pewno. Wyobraź sobie, że jesteś odizolowany od reszty świata, rodziny, przyjaciół, ludzi których kochasz. Surowa kara? Z pewnością. Ale czy tylko kara? Na początku na pewno. Później zakład karny staje się twoim domem, życiem, rzeczywistością, światem, w którym się obracasz, na który jesteś skazany. Czy tego chcesz, czy nie. Nie z wyboru. Z przymusu. Już nic nie możesz robić wedle swojego uznania. W jednej chwili nie masz już swojego życia. Wraz z uprawomocnieniem się wyroku skazującego na karę pozbawienia wolności zostajesz odarty z woli wyboru, swojego własnego autonomicznego bytowania. Możliwe, że ten wyrok zapada już chwili popełnienia czyny zabronionego. Wtedy już podejmujesz swego rodzaju decyzję. Możliwe, że na pewnie czas ostatnią. To co czujesz, myślisz później już nie za bardzo się liczy. W większości przypadków nie już jednak odwrotu. Klamka zapadła. Pozostaje pytanie: Co dalej? Właściwie to nic, trzeba nauczyć się żyć na nowo w nowej zupełnie innej, ale jakże niedogodnej rzeczywistości. Nie wszyscy się z tym godzą. Niektórzy podejmują próby samobójcze – czasem z resztą skuteczne. Choć nie zawsze są one spowodowane nieumiejętnością dostosowania się do nowej sytuacji, nowo panujących warunków. Próby targnięcia się na własne życie są wbrew pozorom najczęściej spowodowane problemami życiowymi. Czasem to „tylko” formą zwrócenia na siebie uwagi. Jest to w sumie ich jedyna wolność. Tylko o tym mogą decydować, czy chcą żyć dalej, czy nie. Wszelkich innych wyborów zostali pozbawieni. Oczywiście osoby takie są pilnowane, ale nie zawsze uda się zapobiec tragedii. Ale nawet po tych próbach (nieudanych) w końcu będą musieli stawić czoło faktom. Są zamknięci w przysłowiowych „czterech ścianach” i muszą tam żyć niezależnie od chęci. Wyborów mogli dokonywać kiedyś. Wcześniejsze wybory okazały się niewłaściwe. Należy jednak pamiętać, że często nie są on duże, bo środowisko, w którym żyją bardzo mocno ich kształtuje, a wręcz dominuje. Pamiętać trzeba też, że nie tylko osoby złe są „gośćmi” omawianych miejsc. Każdy z nas może tam trafić przy odrobinie niekorzystnych czynników zewnętrznych i odrobiny pecha. Czasem może wystarczyć rozmowa przez telefon lub oślepienie przez słońce podczas jazdy samochodem i pozbawienie kogoś w ten sposób życia może być tragiczne dla nas samych. Pamiętajmy, że ta granica jest niezwykle cienka i niepewna, dzięki czemu przekroczenie jej może nie być wcale trudne, ale za to bardzo brzemienne w skutkach.
Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla funkcjonariuszy więziennych? Co jest ich zadaniem? Wychowywać więźniów? Ale jak? Przemocą? Biciem? Poniżaniem? Pamiętajmy, że to to są też ludzie. Dlaczego mieliby być traktowani odmiennie? Może dlatego, że wyrządzili komuś krzywdę? Bo na to po prostu zasługują? Porucznik Talaga jest zdania, że zrobić z człowieka zwierzę (poprzez nieodpowiednie traktowanie go) jest niezwykle łatwo, ale musimy pamiętać, że ten człowiek, który tam jest, ten który siedzi w tym więzieniu, kiedyś z niego wyjdzie i odpłaci nam tym samym. Bo jak zachowuje się zaszczute w klatce zwierzę, które nagle zostanie wypuszczone na wolność? Tak samo jest w tym przypadku. Jeśli nie okażemy skazanym należytego szacunku, czy będziemy ich w jakiś sposób źle traktować, poniżać, to oni za jakiś czas wyjdą i będą stosować nabyte umiejętności względem innych. Dewizą rawiczowskiego zakładu karnego jest, że wszystko należy zwalczać cierpliwością i spokojem. (Nie mówimy tu oczywiście o skrajnych przypadkach ;-)) Właśnie dlatego władze i pracownicy wspomnianego zakładu starają się wyszukiwać „niekonwencjonalne” metody zachowania porządku w więzieniu. Starają się wprowadzać innowacyjne rozwiązania, czerpiąc z kultur zachodnich. Wszystko po to, aby przystosować skazanych do obecnego życia w zakładzie zamkniętym i późniejszego na wolności. W jaki sposób? Nietypowy. Starają się w nich obudzić pasje, zainteresowanie, coś, co pozwali im przetrwać i przystosować się do nowej rzeczywistości. Ale nie tylko. Często staje się to ich późniejszym celem, sposobem na życie. Jak się okazuje niejednokrotnie dopiero w więzieniu ludzie odkrywają, że mają talent np. malarski. Dzieje się tak, bo w świecie, w którym żyli, nie mieli możliwości tego odkryć.
Pracownicy zakładu karnego w Rawiczu starają się „wyciągnąć” skazanych z cel. Nierzadko zdarza się tak, że uczestniczą oni w różnego rodzaju przedsięwzięciach właśnie tylko po to, żeby wyjść z tej celi, chociaż „na chwilę”, ale później zostają w tym dłużej. Bo im się to po prostu zaczyna podobać, zarażają się tym. Gdzie jest pasja i zainteresowanie, tam nie ma tyle nienawiści, przemocy, kultu siły. Ludzie odnajdują nowe cele życiowe. Znajdują coś, co pomoże im przetrwać ten trudny czas, da nadzieję na przyszłość. A później po wyjściu, może da im siłę, aby nie wkraczać ponownie na ścieżkę, którą podążali. Nie zawsze się to udaje, ale istnieje szansa. Najskuteczniej działa to w momencie, gdy uda im się odciąć od środowiska, w którym się obracali, a które miało na nich tak silnych wpływ.
Funkcjonariusze nie zmuszają jednak skazanych do tych czynności. Oni dają im narzędzie, a to czy oni je przyjmą, to już zależy od nich samych. Jest to dla nich kolejnym z nielicznych wyborów – mówi porucznik Michał Talaga. Zajęcia są sportowe lub kulturalnooświatowe. Porucznik twierdzi, że robi to dla siebie, że daje mu to satysfakcję, że może robić coś dobrego dla tych ludzi. Przeciąga ich na „dobrą stronę”, na tym polega resocjalizacja. Dana osoba ma znaleźć swoje miejsce, zacząć się realizować. On daje im ku temu możliwości. Celem więzienia jest przecież nie tylko ochrona bezpieczeństwa, ale i zmiana ludzi skazanych.
Funkcjonariusze mogli by odbębnić swój czas pracy i zabrać się do domu. Tak się jednak nie dzieje. Oni walczą o każdą osobę, dają jej szansę. Jakże ogromne zaparcie w realizacji celów widać po opowiadającym to wszystko poruczniku Taladze. Nie określiłabym tego inaczej, jak człowiek z przeogromną pasją, wierzący w słuszność, tego co robi. Jest to naprawdę piękny widok. Czuję się wręcz zaszczycona, że miałam okazję spotkać takiego człowieka. Niezwykły człowiek, który wraz z innymi współpracownikami sprawie, że miejsce jakim jest więzienie staje się również niezwykłe – inne niż większość tego typu ośrodków.
Stanie po tej drugiej, teoretycznie lepszej, stronie barykady wbrew pozorom też nie jest wcale łatwe. Abstrahując w ogóle od samej trudności otrzymania takiej pracy, gdzie trzeba przejść kilka trudnych etapów kwalifikacyjnych, po których z resztą nie zawsze jest stanowisko dostępne od ręki, to osoby pracujące w zakładzie karnym zmagają się z wieloma problemami. Z całą pewnością trzeba przyznać, że nie jest to praca łatwa. Niewątpliwie najtrudniejsze są początki, ponieważ każdy zakład jest jak twierdza, w której zostają zamknięci. Pracownicy również uczą się życia w panujących tam realiach. Wiedzieliście, że funkcjonariusze w bezpośrednim kontakcie z więźniami nie są wyposażeni w żadną broń? Posiadanie takowej mogłoby się obrócić „przeciwko nim”. W wielu przypadkach walczą z bezradnością, czują ciągłe zagrożenie. Mają kontakt z ludźmi różnego typu, zaniedbanymi, zawszawionymi. Niejednokrotnie muszą mieć styczność z osobami, które pozbawiły się życia. Możemy sobie tylko wyobrażać, jakie to jest ciągłe obciążenie psychiczne, a to wszystko jest na pewno tylko kroplą w morzu. Trzeba być tam sprawnym, nie tylko fizycznie, ale również, może nawet i przede wszystkim, psychicznie. Co nie znaczy, że w takich miejscach nie ma kobiet. Są! I podobno radzą sobie niezwykle dobrze, a skazani darzą je niezwykłym szacunkiem. Kult kobiety i matki jest tam silnie odczuwalny i przekłada się na traktowanie pracownic zakładu.
Ważne jest, żeby we wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Nie doszukiwać się w codziennej pracy wyższości. Nie dać się zwariować poczuciu władzy.
Mam nadzieję, że udało mi się przekazać kilka ciekawych informacji na temat, moim zdaniem, wyjątkowego Zakładu Karnego w Rawiczu. Prowadzona tam polityka przyniesie z pewnością korzyści, nie tylko skazanym, ale i całemu społeczeństwu. Oby więcej świadomości pojawiało się wśród pracowników zakładów karnych.
Artykuł powstał na podstawie wykładu pracownika wspominanego wielokrotnie Zakładu Karnego w Rawiczu Pana porucznika Michała Talaga. Uwierzcie mi, że to naprawdę niezwykły człowiek. Jego opowieść była tak wciągająca, że wszyscy słuchacze siedzieli jak zaczarowani. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać odrobinę tej magii.