
Morgan
Reżyseria: Luke Scott
Na ten film poszłam z marszu, w sumie przypadkiem i nie miałam zielonego pojęcia jakiego rodzaju będzie to film. Szybko się przekonałam, że gatunek, taki właśnie jak lubię.
Do ściśle tajnego laboratorium przybywa wydelegowana przez korporację bardzo zasadnicza kobieta – konsultantka. Zadaniem jej jest odkrycie przyczyn strasznego wypadku, który miał tam miejsce.
Przedmiotem eksperymentu, a właściwie samym eksperymentem jest istota wyglądająca jak zwykła nastoletnia dziewczynka. Jej ludzki wygląd to tylko i wyłącznie pozór, a sama postać stanowi źródło problemu. Niezwykła inteligencja i dar przewidywania tego, co myślą ludzie idą w parze z agresją, nad którą dziewczyna nie do końca wydaje się panować. Sztab ludzi, który się nią zajmuje zżył się z nią niezwykle – widać jak wiele dla nich znaczy. Więź nie rozwiązuje jednak problemu agresji drzemiącej w dziewczynce. Poddają ją różnym badaniom i obserwacjom, jednak zaistniały incydent będzie dopiero początkiem problemów i komplikacji.
Na próbę zostanie wystawiona sfera emocjonalna najnowszego eksperymentu, ale nie tylko jego, bo również osób ją otaczających. Zdrowy rozsądek zostanie skonfrontowany z uczuciami. Wyjdzie przy tym na jaw, czy wyglądająca jak człowiek istota umie je odwzajemnić.
Morgan, bo tak właśnie nazwano eksperyment, mentalnie przypomina Hannę (Hanna film reżyserii Joe Wright’a). Silna, bezwzględna, niezwykle inteligentna dziewczyna dążąca do jasno postanowionego celu. Dążąca mocno i mimo wszystko. Nikt nie stanie jej na drodze. Nikt nie będzie w stanie jej powstrzymać. Ogromna determinacja czyni eksperyment niebezpiecznym dla otoczenia. W dzisiejszych czasach przeprowadza się coraz więcej eksperymentów, tworzy coraz więcej „robotów” i pewnie nie jeden zadaje sobie pytanie, czy i ewentualnie kiedy wymknie się to spod kontroli. Klonowanie i inne zabawy ludzkim życiem są z pewnością coraz częstszą praktyką. Można się zastanawiać czy nie wykraczamy czasem poza bezpieczną granicę? W którym momencie obróci się to przeciwko nam, jak we wspomnianym filmie. Może tak się nigdy nie stanie, ale pewności nigdy nie można mieć stu procentowej. Nikt zdecydowanie by nie chciał, aby sytuacja z filmu znalazła urzeczywistnienie w naszym świecie. Miejmy nadzieję, że tak się nigdy nie stanie.
Dobrze dopasowani do ról aktorzy zdecydowanie zasługują na uznanie. Mocne role, z charakterem.Nie ma miejsca na bezbarwne osobowości bohaterów. Wszyscy w każdej chwili zawsze postępują z własnym uznaniem i dążą do realizacji swoich przekonań. Darzą owoc eksperymentu niezwykłą sympatią i zaufaniem, ale czy z wzajemnością? Na każdym kroku widać, jak wiele dla nich znaczy, i że dużo są w stanie dla niej zrobić. Ciężko powiedzieć jednoznacznie, czy łączące ich stosunki to przyjaźń, ale jedno jest pewne, że z dziewczyną nie wolno igrać – jest jak ogień – nieobliczalna, niepewna i może bardzo skrzywdzić. Pomimo zaistniałych zdarzeń (tego co narobiła) osoby z nią przebywające mają względem niej bardzo dużo empatii i zrozumienia. Ciężko wywnioskować, czy jest to jakaś forma manipulacji, czy po prostu uwypuklona jest słaba sfera emocjonalna ludzi. Toczy się tam swego rodzaju gra o to, kto ma rację. Końcówka filmu ewidentnie ukazuje, kto jest obdarty z uczuć.
Przy filmie nie sposób się nudzić. Wydarzenia wywołują ciągłe napięcie i oczekiwanie, co za chwilę się stanie. Bezwzględność niektórych postaci momentami aż zaskakuje, ale wszystko jest do zaakceptowania i przyjęcia, nie jest przesadzone, co czyni film, może nie lekkim, ale zdecydowanie dobrym. Śmiało można powiedzieć, że zdarzenia z każdą chwilą przynoszą coraz więcej emocji i coraz bardziej zadziwiają, jak również samo zakończenie.