Menu

Sługi boże – Mariusz Gawryś

6 stycznia, 2017 - Filmy
Sługi boże – Mariusz Gawryś

Sługi boże

Reżyseria: Mariusz Gawryś

Na wieżę wrocławskiego kościoła wchodzi dziewczyna. Płacze wyglądającymi jak krew łzami. Skacze… Przyczyny tragicznego wydarzenia ma wykryć lekko kontrowersyjny komisarz Warski, w którego rolę wcielił się Bartłomiej Topa. Główny bohater, bo właśnie on będzie fundamentem tego filmu, został stworzony na podobieństwo amerykańskich postaci z filmów akcji i thrillerów. Niby nieokiełznany, z własnymi zasadami, próbujący prowadzić śledztwo trochę na własnych regułach. Moim zdaniem jest niestety tylko marną kopią bohaterów z amerykańskich filmów, przez co postać wydaje się być lekko rozmyta, momentami zbyt mdła. Wydaje mi się jednak, że całokształt mimo wszystko nie przekreśla, nie psuje ogólnego odbioru tej sylwetki. Udało mi się dość szybko zaakceptować, właściwie pogodzić się z tym, jak została wykreowany wrocławski komisarz. Później go nawet polubiłam.

W tonie śledztwa i zagadek będzie utrzymany cały film: trzyma w napięciu, ciekawi,  co prawda niektóre wątki się urywają, ale nie niszczy to całej koncepcji. Ciężko jest natomiast stwierdzić, co twórcy chcieli tym osiągnąć. Możliwe, że nic. Być może po prostu to przeoczyli. Oczywiście zrozumiałym jest, że nie ma sensu prowadzić czegoś, co prowadzi donikąd, ale nieumiejętne poruszanie kilku wątków sprawia, że wszystko nie układa się w spójną całość. Pozostawia widza w kilku ślepych uliczkach – nie wiadomo po co.

Ważną rolę u boku Warskiego odgrywa Ana Wittesch – niemiecka policjantka, która zostanie przydzielona do pomocy w prowadzeniu śledztwa. Od początku widać negatywne emocje między nią a jej nowym towarzyszem. Nie jest to, co prawda, podniesione do rangi oficjalnego konfliktu, ale rzuca się w oczy to, że obydwoje nie mają ochoty na współpracę. Niechęć gaśnie z każdą następną minutą, co wydaje się dość zrozumiałe.

Problemy komisarza (których z resztą sam interesowany nie dostrzega) przyczyniają się do poznania pięknej pani psycholog, w której roli możemy spotkać Małgorzatę Foremniak. Myślę, że w tym przypadku warto pochylić się nad samą grą aktorską. Niezwykle sympatyczna osoba, jaką jest wspomniana polska aktorka, którą dzisiaj częściej można zobaczyć w programach rozrywkowych typu Mam talent niż w samych filmach. Według mnie pani Małgosia nie do końca odnajduje się na chwilę obecną w swoim zawodzie. Postać była niezwykle „drewniana”, co okropnie raziło po oczach. Uwierzyłabym, że tak ta postać miała wyglądać, gdyby nie fakt wszystkich innych filmów, w których możemy zobaczyć M. Foremniak. Sposób odgrywania tej roli był niemalże identyczny jak ten z serialu I kto tu rządzi. Po obejrzeniu kilku odcinków byłam przekonana, że postać matki samotnie wychowującej dziecko jest w taki sposób wyreżyserowana. Teraz odnoszę zupełnie przeciwne wrażenie, wręcz jestem pewna, że to pewnien sposób bycia. Powstało we mnie przekonanie o istnieniu maniery aktorki, której chyba już nigdy się nie pozbędzie. Co jest dość przykre, bo bardzo dużo jej ten sposób odgrywania ról ujmuje. Wolałam ją zdecydowanie choćby z Na dobre i na złe. Serialu co prawda nie oglądałam, ale kojarzę fragmenty, w których grała zupełnie szczerze, naturalnie. Teraz już chyba tak nie potrafi. Prawdopodobnie dlatego w omawianym filmie nie czułam tej naturalności ani przez chwilę.

Rozgrywane akcje miały być, jak sama postać głównego bohatera, w amerykańskim stylu, ale oczywiście zrobione do bólu po polsku :). Może po prostu u nas panują inne realia i to się silnie przekłada na odbiór filmu. Należy docenić starania twórców. Film ostatecznie nie był zły, był dobry.

Większość z postaci, oprócz oficjalnego przedstawionego wprost, miała jakiś ukryty cel działania. Tajne misje dość dobrze wpisywały się w tło, chociaż nie wiem czy nie było tego trochę zbyt wiele jak na jeden film. Trzeba z całą pewnością przyznać, że było to bardzo interesujące i dodało pikanterii śledztwu.

Wiele zarzutów można podnieść na niekorzyść tej ekranizacji, wystawić jej negatywną ocenę, ale trzeba zadać pytanie: Czy na negatywną ocenę zasługuje? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Pojedyncze rzeczy pozostawiają może wiele do życzenia, jednak ostatecznie film robi pozytywne i bardzo dobre wrażenie na widzu. Na mnie zrobił. A jakie są Twoje odczucia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: