Menu

Ostatnia klątwa… Niech ją piekło pochłonie!

23 kwietnia, 2017 - Filmy
Ostatnia klątwa… Niech ją piekło pochłonie!

Tytuł: Ostatnia klątwa

Reżyseria:  Simon Rumley

Scenariusz: Ben Ketai, Marc Haimes

Gatunek: Horror

Data polskiej premiery: 21 kwietnia 2017

Zapewne – jak wiedzą wszyscy zainteresowani – filmy grozy pojawiają się w kinach stosunkowo rzadko w porównaniu do innych gatunków. Fani horrorów nie powinni spodziewać się swoich ulubionych filmów częściej niż raz w miesiącu, dlatego też wysokie oczekiwania względem ich jakości wydają się być uzasadnione. Niestety rzeczywistość dla oczekujących jest bardzo okrutna i zdecydowanie ich nie oszczędza. Doskonałym przykładem na to jest piątkowa premiera filmu Ostatnia klątwa. Tytuł może niespecjalnie zachęca, ale nie wyglądał też na najgorszy. Jednak dla mnie sam materiał wydawał się dość obiecujący.

Młody mężczyzna, który zostaje osądzony za zgwałcenie i zabójstwo starej zakonnicy. Mimo, że nie wszyscy byli pewni co do jego winy a sam zainteresowany zapewniał o swojej niewinności, wydano wyrok – kara śmierci. Ponadto rzucona na piśmie (przez człowieka nieumiejącego pisać i czytać) tuż przed wykonaniem wyroku klątwa na wszystkie osoby związane z procesem i ich rodziny. 

Chciałbyś/-abyś wiedzieć, co wydarzy się potem? Ja również chciałam. Pobiegłam więc do kina już w dniu premiery, żeby jak najszybciej poznać ciąg dalszy tej historii. W tym miejscu, jak to często bywa, spotkało mnie ogromne rozczarowanie. Popełnione błędy można by wymieniać w nieskończoność, a jakieś pozytywy? No właśnie… Ciężko je znaleźć.

Najgorszy w tym wszystkim było to, że film po prostu był niezwykle nudny! Od samego początku sceny, które moim zdaniem, w założeniu twórców miały wyglądać dynamicznie i rozbudzać ciekawość, powodowały jedynie znudzenie i wywoływały pogłębiającą się z każdą chwilą senność. Trwający stan uśpienia przerywały niezwykle głośne i dokuczliwe krzyki i inne dźwięki. Stosowanie tego typu zabiegów było niezwykle irytujące, kłopotliwe i wywoływało u mnie ogólny dyskomfort. W końcu do kina chodzę po to, żeby się dobrze bawić, a nie być torturowana różnego rodzaju niezwykle nieprzyjemnymi dźwiękami (i w sumie nie tylko). Twórcy oprócz dużej dawki okrutnych krzyków zapewnili całe mnóstwo „migawek”. Pomieszane ze sobą różne sceny, pokazywane w zawrotnym tempie sprawiały, że momentami musiałam odwracać wzrok, ponieważ było to tak mocno nieprzyjemne i denerwujące, że nie dało się tego oglądać. Ostatnia klątwa obfitowała ponadto w nietypowe ujęcia pokazujące zupełnie nieistotne dla filmu i ogólnego odbioru czynności jak np. przesuwanie ręki po poręczy schodów. Co było zamierzonym celem takich zdjęć? Muszę powiedzieć, że nie mam zielonego pojęcia. Osobiście nie zauważyłam najmniejszego sensu tworzenia takich scen. Nie było to nawet przyjemne dla oka. Chyba że chodziło o zdenerwowanie widzów. Jeśli tak, to zadanie wykonano bezbłędnie.

A tymczasem w filmie seria „przypadkowo nieprzypadkowych” śmierci trwa, więc powinien znaleźć się ktoś, kto będzie walczył z klątwą i wiszącym nad nim przeznaczeniem. I się znalazł, co obudziło we mnie pewną wątłą nadzieję, że akcja może się rozkręci i jeszcze coś się rozwinie z tej nader szybko usychającej historyjki. Nic bardziej mylnego. Poza intensywnym natłokiem myśli bohatera, które znowu zostały przedstawione w formie migawek i ogólnego zamieszania, nie spotkamy nic, co mogłoby choć przez chwilę przekroczyć granicę nudy i wprowadzić nas na wyższy poziom zainteresowania. Nic poza dziwne wizje mężczyzny walczącego o dobro swojej rodziny nie wyciśnięto z tego wątku. Może kilka w miarę „niepokojących” scen by się znalazło. Może… W każdym razie nazywanie ich strasznymi byłoby zbyt dużym naciąganiem rzeczywistości. Ostatnia klątwa ma jednak w sobie coś przerażającego! Szkoda, że tylko bardzo inwazyjny w formie przekaz, który sprawiał, że otwierałam buzię… żeby sobie ziewnąć. Twórcom udało się zanudzić i wymęczyć widza do ostatniej „długiej” minuty.

Zastosowanie takiej formy ujęć miało zapewne wepchnąć horror na wyższy poziom tego gatunku i uczynić go o wiele lepszym. Wydaje mi się, że te wszystkie sceny miały sprawić, że widz będzie miał uczucie balansowania na krawędzi, wprowadzenia go w psychodeliczny stan. Tak się niestety nie stało, a wszystko to, co miało przynieść niewymierne korzyści zboczyło chyba ze ścieżki, którą obrali autorzy tego wyjątkowo nieudanego filmu, i zamieniło sukces w niewyobrażalną katastrofę. Przyznam jednak, że to zdrowo pokręcona produkcja. Lepiej, żeby Cię ta klątwa nie dotknęła 😉

Zaryzykujesz?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: