
Z końcem czerwca uczniowie pożegnali szkołę i rozpoczęli swoje długo oczekiwane wakacje. Lipiec i sierpień, to także intensywny okres urlopowy. Ja, swój urlop zaplanowałam na koniec sierpnia. Wierzę, że wtedy pogoda dopisze, ale póki co aura nas nie rozpieszcza. Nie widzę zatem przeszkód, żeby maleńką część wakacji przesiedzieć w kinie. Oczywiście w razie powrotu słoneczka na piękne błękitne niebo, zalecane jest zorganizowanie grilla albo wybranie się nad jezioro – kąpiel w jeziorze czy morzu zawsze wskazana. Niestety nie za wiele mamy do powiedzenia w tej kwestii, więc musimy się dostosować do tego, co daje nam los i zorganizować sobie czas adekwatnie do pogody.
W razie deszczu świetnym wypełniaczem jest jak zwykle książka lub film. Ostatnio, walcząc z sesją, nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie książek (co najmniej tych, które mogą was zainteresować) i oglądanie filmów. Wszystko znowu jest na prostej drodze. Udało mi się na szczęście zdać wszystkie egzaminy, dzięki czemu będę mogła znów ze spokojem ducha oddawać się swoim pasjom. Chciałabym się z Wami podzielić moimi wakacyjnymi planami – kinowymi i książkowymi. Jest tyle pozycji, które chciałabym przeczytać i obejrzeć, jednak ograniczona ilość czasu zmusza mnie do okrajania materiału, a przez to do dokonywania trudnych wyborów.
W przypadku książek, obecnie mam na tapecie Latarnika Camilli Läckberg. Właściwie to już ją kończę, więc wkrótce podzielę się swoją opinią. Już teraz mogę powiedzieć, że powieść nie jest najgorsza, jednak zostało mi jeszcze kilka stron, więc ostatecznie nie chciałabym chwalić dnia przed zachodem słońca. 😉 Na obecnym etapie mogę już stwierdzić, że ta część nie odróżnia się specjalnie od innych pozycji, a z pewnością nie jest od nich lepsza.
Ostatnio do mojej domowej biblioteczki dołączyły dwie najnowsze pozycje: Niespokojni zmarli Simona Becketta z antropologiem Davidem Hunterem w roli głównej i Siedem Ericki Spindler.
Nie mogę się doczekać już spotkania z doktorem Hunterem! <3 Całą serię poświęconą angielskiemu antropologowi, uważam za fenomenalną. Mam nadzieję, że piąta część okaże się równie emocjonująca, co pozostałe. Ostatnio (między egzaminami 😉) udało mi się nawet przypomnieć pierwszą część. Musze powiedzieć, że Chemia śmierci (nazwa pierwszej części) zrobiła na mnie równie duże wrażenie, tak jak za pierwszym razem.
Kolejne pozycje, po które mam zamiar sięgnąć, to książka amerykańskiej autorki Ericki Spindler. Tutaj spotkamy literaturę, powiedziałabym bardziej kobiecą. Autorka pisze lekkie i przyjemne kryminały, zawsze z większym lub mniejszym wątkiem miłosnym. Czyta się je miło, lekko i przyjemnie. Bardzo dobry styl pisania sprawia, że jej książki się po prostu pochłania.
W wakacje mam plan zmierzyć się jeszcze z dwiema książkami. Pierwszą z nich są Demonolodzy, czyli część mojego Walentynkowego prezentu. Tak, wiem, sporo czasu minęło, ale jakoś tak nie było, kiedy po nią sięgnąć. Muszę wreszcie naprawić swój błąd.
Kluczową wakacyjną pozycją jest To Stephen’a King’a. Bardzo mi zależy na pokonaiu tej pozycji przed premierą filmu (o tym samym tytule), która ma się ukazać na początku września. Dlaczego pokonać? Bo książka liczy ponad tysiąc stron! 😮 Mam nadzieję, że się uda, bo czasu jest niewiele! Podobno czyta się ją jednym tchem. Nie pozostaje mi nic innego, jak w to na razie uwierzyć, a później sprawdzić samodzielnie 😉
W między czasie będę sięgać do literatury specjalistycznej, mam na myśli Oględziny zwłok i miejsca ich znalezienia Moniki Całkiewicz. Jeśli wyczytam z niej coś ciekawego, to się oczywiście podzielę.
W międzyczasie mam nadzieję wybrać się na szkolenie – Co robią zabójcy w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej? Wierzę, że wykład będzie interesujący i niesztampowy. Ciekawi mnie jakie pomysły udało się zebrać i udokumentować organizatorom. Czasem fajnie by było zajrzeć komuś w myśli, co nie? 😉
Wkrótce ma się ukazać sporo filmów, którymi jestem zainteresowana. Aktualnie czekam na To przychodzi po zmroku. Nie wydaje mi się, żeby ta produkcja była za specjalnie udana, ale dawno nie było w kinie żadnych horrorów i mój poziom adrenaliny jest bardzo niski, więc przyjmę wszystko, aby tylko go podnieść. 😛 Poza tym nie mam dużych oczekiwać, więc rozczarowanie nie będzie wielkie. Ale! Już miesiąc po tej premierze, w kinach pojawi się Annabelle: Narodziny zła. Film, którego generalnie nie mogę się doczekać. Względem tej realizacji mam akurat bardzo duże nadzieje. Scenariusze są dwa albo będzie on bardzo dobry albo go zepsują. Większość horrorów jest niestety rujnowana złym wykonaniem. Upadek, tym razem, będzie bardzo bolesny, jeśli „jak zwykle” się nie uda. Ta Annabelle kojarzy mi się z Obecnością (całe szczęście nie z filmem Annabelle, który był absolutną katastrofą), więc wierzę, że się nie zawiodę. Nadzieja umiera jako ostatnia.
Natomiast jeśli chodzi o filmy, które akurat lecą w kinach, to zdecydowanie mogę polecić Samą przeciw wszystkim. Bardzo dobra produkcja. Napięcie jest stopniowo budowane, pojawia się dużo zwrotów akcji. Poza tym miło zobaczyć czasem „coś nowego”. Przyjemnie oglądało się również najnowszych Piratów z Karaibów: Zemsta Salazara. Dobry humor, ciekawy scenariusz, no i oczywiście boski Johnny Depp w roli Jack’a Sparrow’a. <3 Ciężko mi to przechodzi przez „gardło”, ale polecam wersję z dubbingiem. Uważam, że świetnie dopasowane głosy do postaci. Co prawda aktor, podkładający głos głównej postaci był nie do końca trafiony, ale cała reszta super!
Wart obejrzenia jest również Artur Legenda miecza. Ciekawie przedstawiona, już setki razy wałkowana historia, ale bardzo emocjonująca. Wydaje mi się, że warto jemu poświęcić swój wolny czas. Interesującą ekranizacją jest także Tożsamość zdrajcy pomimo tego, że jest bardzo przewidywalna. Główna bohaterka wydaje się trochę pechowa, momentami przez to, aż trochę nieudana, ale nie odbiera to jej ogólnego uroku. I w sumie, momentami towarzyszyło mi przeświadczenie, że „ale to już było”, to i tak zdecydowanie polecam ten film.
Zachęcam do wybrania się także na Wonder Woman. Film robi ogromne wrażenie. Wydaje mi się, że błyszczy na tle innych produkcji. W tym przypadku miałam niewysokie oczekiwania. Nie wymagałam wiele od tego filmu, wręcz wydawało mi się, że to nie może być nic dobrego. Muszę przyznać się do błędu. Mocno się pomyliłam. To jest naprawdę dobre! Świetnie odegrana główna rola przez Gal Gagot. Swoją drogą, dobrze zapowiadająca się aktorka. Jeśli tylko lubicie filmy o super bohaterach, to ta produkcja na pewno przypadnie wam do gustu i nie powinniście tego przegapić
Największą dotychczasową tegoroczną porażką są dla mnie Transformersi: Mroczny Rycerz. Naprawdę, dawno nie widziałam tak nudnego i przerysowanego filmu. Począwszy od tego, że posunięto się w nim bardzo daleko i wywołano „wszystkich świętych”, nie oszczędzając przy tym samego Kopernik czy Einstein. Żenada. Niby cały czas coś się działo, ale nie czułam się tak strasznie znudzona. Patrzyłam się tylko porozumiewawczo na mojego towarzysza, czy aby na pewno czuje tak samo. Chciałam się upewnić, czy nie jestem odosobniona w swoich odczuciach. Jak się okazało, wcale nie! 🙂 Wychodząc z kina, zaczęłam się zastanawiać, czy to po prostu nie jest już przesyt filmami akcji. Po zapoznaniu się z opiniami innych, częściowo odzyskałam wiarę w to, że to chyba nie o gatunek tu chodzi. Podobno uczucie towarzyszyło mi po trzeciej części Niezniszczalnych. Wtedy dopiero po jakimś czasie odzyskałam ponownie wiarę w filmy akcji. Poprzednie części transformersów były dużo lepsze, a ta…. Ciężko opisać to przeżycie, nie używając przy tym niecenzuralnych słów. Tonącego okrętu nie uratował nawet wirtuoz kina – Anthony Hopkins, którego uwielbiam. Moja sympatia do aktora nie przełożyła się na ogólny pogląd na film. Sama jego postać nie była w stanie uratować filmu. Do transformersów przekonałam się dopiero przy trzeciej części. Na początku wydawało mi się to strasznie dziecinne i nieatrakcyjne, ale ktoś mnie namówił do obejrzenia i stwierdziłam wtedy, że nie jest to wcale takie złe. Dziś wiem, że wtedy miałam rację. 😛
Trochę rozczarowałam się filmami: Ostra noc i Baywatch: Słoneczny patrol. Oglądając film, śmiałam się, ale chyba bardziej z powinności, niż dlatego, że tak naprawdę czułam. Przychodzi ten moment, w którym wiesz, że ktoś miał zamysł, że tutaj widownia powinna się śmiać, więc się śmiejesz. Nie są to męczące produkcje, chociaż momentami zaczynałam się kręcić fotelu, zaczynając się powoli nudzić.
Dla najmłodszych, choć nie tylko, polecam obejrzenie Aut. Bardzo fajna animacja. Dla osób, nie mieszczących się w gustach motoryzacyjnych, polecam Gru, Dru i Minionki. Sympatyczna bajka o żółtych stworkach, ich przywódcy i jego świeżo odkrytym bracie. Podobało mi się, ale dla mnie odrobinę słabsza niż Auta 3. Nie zachęcam do oglądania Smerfów: Poszukiwaczy zaginionej wioski. Produkcja jest zdecydowanie skierowane do naprawdę małych dzieci. Najmłodsi na pewno będą się cieszyć, jeśli jednak nie macie dzieci, to nie ma co tracić czasu. Można je obejrzeć, ale jest to odrobinę nużące.
Gdy pogoda nie pozwala wylegiwać się na plaży, to polecam wybranie się do kina. A gdy słońce uraczy nas już swoimi ciepłymi promieniami, to na plaży też można sobie na przykład poczytać jakąś dobrą książkę, korzystając przy tym z dobrodziejstw promieni słonecznych. Nie przesadźcie tylko z opalaniem!
A Ty? Jakie masz kulturalne plany wakacyjne?