Menu

Nawiedzone prosektorium w Szczecinie

27 lipca, 2017 - Wycieczki
Nawiedzone prosektorium w Szczecinie

Po zakończeniu pierwszego dnia szkolenia, wybrałam się w bardzo tajemnicze, dawno opuszczone, intrygujące, wiążące się z niezwykłą historią i podobno nawiedzone miejsce. Tam, gdzie się udałam, znajdował się kiedyś cmentarz. Wtedy należał on do wsi Niemierzyn. Dziś przynależy on do szczecińskiego Parku im. Fryderyka Chopina. Park na cmentarzu? Super, nie?! Miejsce pochówku funkcjonowało od 1871 roku.  

 

Przyjrzyjmy się historii jego powstania.  

W 1863 roku powstał zespół specjalizujący się opieką nad osobami chorymi psychicznie, a także niedorozwiniętymi. Ciężko chore osoby i ich opiekunowie – jak z resztą każdy – umierały…
Potrzeby – jak się okazało – były stosunkowo duże. W związku z tym w 1871 roku obok szpitala utworzono cmentarz, na którym zaczęto chować zmarłych pacjentów szpitala i jego personel. Z małego cmentarza – położonego przy ulicy Broniewskiego, zrobiło się ogromne cmentarzysko rozciągające się aż do ulicy Chopina i dopływu strumienia Warszewiec . Całość określano starym cmentarzem. Powierzchnia liczyła około 0,5ha i od strony ulicy Fryderyka Chopina oddzielono ją murem. Część ogrodzenia z cegły przetrwała po dzień dzisiejszy.  

Tak wyglądały początki, teraz chciałabym wprowadzić tę historię na właściwe tory. To, co teraz napiszę, będzie już bezpośrednio związane z budowlą, którą chcę wam przedstawić i pokazać.  

Początkiem „tej właściwej” historii jest rok 1900, w którym to wybudowano na tym terenie cmentarną kaplicę. Później ponownie powiększono cmentarz o około 1ha (nowy cmentarz). Prawdopodobnie były zaplanowane kolejne powiększenia cmentarza, jednak nigdy tego nie zrobiono. Ostatni na cmentarzu zostali pochowani pacjenci zakładu, którym życie odebrał tyfus po wybuchu epidemii.  

Miejsce wiecznego spoczynku działało do II wojny światowej. Po wojnie okolice starego cmentarza przeszły na własność Pomorskiej Akademii Medycznej i zostały oddzielone od nowej części. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych usunięto pozostałe po wojnie nagrobki, jednak nigdy nie przeprowadzono ekshumacji, co jest jednoznaczne z tym, że ciała zmarłych a właściwie ich pozostałości, znajdują się tam po dzień dzisiejszy. Na terenie nowego cmentarza wydzielono obszar dla mieszkańców nowopowstającego osiedla – rozebrano część muru znajdującego się przy ulicy Chopina i utworzono tam plac zabaw dla dzieci i ścieżki spacerowe. Tereny te później nazwano Parkiem im. Fryderyka Chopina.  

Wróćmy do wspomnianej przed chwilą kaplicy cmentarnej, która nadal tam stoi. Pusta i niezagospodarowana. Jest to budowla neoromańska, która pierwotnie była tylko jednokondygnacyjnym, wybudowanym z czerwonej cegły budynkiem na planie krzyża greckiego.  

Źródła określają obiekt jako budynek posiadający formę graniastosłupa z podstawą nieregularnego oktagonu. Środek obiektu mierzy mniej więcej 1250cm. Przy dłuższych bokach dostawiono przybudówki z dwuspadowymi dachami o wysokości około 800cm.  

Kiedyś do środka wchodziło się dwuskrzydłowymi drzwiami. Dzisiaj nie ma tam żadnych czynnych drzwi, a szerokie wejście po dwuskrzydłowcach zamurowano, tak, aby wejście do kaplicy stało się niemożliwe. Zainteresowani wejściem poradzili sobie jednak bardzo dobrze z tym problemem. Postawiony mur został wybity. W oczy bardzo się rzucają dziury po okrągłych oknach, które kiedyś wypełniały rozety.  

Wróćmy jednak do funkcji jaką miał pełnić budynek po przejęciu przez Pomorską Akademię Medyczną. Po przejęciu, budynek został wyremontowany i dostosowany do swojej nowej funkcji jaką miał pełnić. W miejscu starej kaplicy zrobiono – prosektorium… Jako prosektorium funkcjonowało do 2001 roku. Dzisiaj budynek stoi opuszczony i niszczeje. Zgodnie z informacjami, które można znaleźć na najróżniejszych stronach internetowych – budynek jest nawiedzony, chociaż nikt nigdzie nie wyjaśnił, na czym polega owo nawiedzenie.  Postanowiłam się tam wybrać i sprawdzić… 😉  

   

Na miejscu z przykrością stwierdziłam, że jest tam brama i mur, które definitywnie uniemożliwiają otarcie na miejsce, w którym znajduje się prosektorium 🙁. Zrobiłam kilka zdjęć i już miałam odchodzić, gdy postanowiłam, że podejdę jeszcze kawałek dalej, bo może akurat od tyłu będzie jakieś wejście.  

Bingo! Okazało się, że z drugiej strony jest otwarta przestrzeń a obok znajduje się wspomniany przeze mnie park.  

Od razu udałam się w stronę budynku. Zobaczyłam, że siedzi tam dwóch nastolatków, którzy zapewnili mnie, że w tym miejscu, jak najbardziej można przebywać, 😛 i że w sumie, to nawet można tam wchodzić, bo Straż Miejska przyjeżdża tylko od czasu do czasu i pyta się: „Co tam robicie?”. Podobno odpowiedź: „A nic, siedzimy!” Rozwiązuje problem ich przybycia 🙂 Nie mogę tego potwierdzić, bo postanowiłam tego nie testować. Ich „przesadna” ostrożność podobno wynika z tego, że – uwaga, cytuję – „jakiś wariat, chciał to podpalić”. Całe szczęście – bezskutecznie.  

Zgodnie z relacją w środku, na dole znajduje się kilka starych stołów prosektoryjnych. Na górze kilka pustych pomieszczeń. Wyjątkowo zmotywowani, podobno mogę się wspiąć na kopułę – do czego oczywiście nikogo nie zachęcam.  

Po uzyskaniu interesujących mnie informacji, obeszłam budynek kilkukrotnie. Podziwiając jego piękno, zrobiłam kilka zdjęć i… W sumie na tym się skończyło. 🙁 Bałam się wejść do środka, bo po pierwsze: budynek jest bardzo zniszczony i nie chciałam, żeby budynek zawalił mi się łeb 😉, po drugie: zamurowane drzwi i okna powodowały kompletny mrok, z którym nie chciałam walczyć z telefonową latarką (nie byłam przygotowana na taki wypad) i po trzecie: wolałam uniknąć ewentualnego spotkania z lokalnymi żulami czy narkomanami, którzy mogą tam przesiadywać. No i jest przecież nawiedzone… 😉 Mocno żałuję, że tam nie weszłam, ale rozsądek zwyciężył. Mam nadzieję jednak, kiedyś jeszcze tam powrócić, może wtedy uda się wejść.  

Nie przejmujcie się, że nie zobaczycie, jak omawiane prosektorium wygląda w środku. Nic straconego, bo jak się okazuje, znalazło się kilka osób, które nie miały oporów przed wejściem do tego budynku. Zachęcam do zapoznania się z ich relacjami. Warto! Linki do wideo relacji znajdziecie poniżej.  

Niestety przesiadujący przy kaplicy chłopaki obalili również mit o tym, że dawne prosektorium jest nawiedzone. – „Siedzimy tu cały czas i nic nam nie jest…” Cóż, mi pozostaje tylko wierzyć, że tak jest. 🙂  

Przyjemnego oglądania! Mam nadzieję, że miejsce, które odkryłam przypadło wam do gustu.  

https://www.youtube.com/watch?v=8Vg4DBrzJJ8 

https://www.youtube.com/watch?v=fc3YMQ7Lp6c 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: