
Maskowanie morderstw
§ „Przyjemne” nocne listopadowe powroty do domu
Kilka minut po północy. Ciemna, wietrzna, deszczowa noc listopadowa. Idziesz ciemną ulicą, bo jak na złość nie świeci się żadna latarnia. Wracasz do domu z wieczornego spotkania ze znajomymi. Nie mogłeś dodzwonić się na taksówkę, tramwaj już dawno nie jeździ, więc postanawiasz pokonać drogę do domu pieszo – w końcu nie masz aż tak daleko.
Mijasz ponure, obskurne kamienice, w których co jakiś czas pojawiają się ziejące jeszcze większą ciemnością jamy, które umożliwiają mieszkańcom budynków wejście do domu, a w których ty widzisz potencjalne zagrożenie. W dzień to nic niezwykłego, nocą – tym bardziej taka jak ta – nie kojarzą się z niczym dobrym. Nie raz dla żartu mówił ktoś do Ciebie albo ty do kogoś – „Omijaj nocami ciemnych bram”. W zaistniałych okolicznościach, to głupie powiedzonko ma zupełnie inny wydźwięk i nie wydaje się już wcale takie zabawne, ale idziesz dalej, bo co masz zrobić…
Za chwilę przekroczysz bramy lokalnego parku, który swoim wyglądem przypomina raczej upiorny las. Twoja wyobraźnia działa na najwyższych obrotach… Uczony doświadczeniem z przeczytanych kultowych kryminałów, obejrzanych w kinie horrorów, czy masowo produkowanych seriali telewizyjnych poświęconych tematyce kryminalistycznej wiesz, że nigdzie nie możesz być bezpieczny. Na każdym rogu – co najmniej w twoim przekonaniu – czai się niebezpieczeństwo. W którymś momencie zaczyna Ci się wydawać, że ktoś za tobą idzie, możliwe, że Cię śledzi. Próbujesz się uspokoić i zwalasz to, co słyszysz na swoje urojenia. – A co jeśli to wcale urojenia nie są?! I zaczynasz się zastanawiać, co jeśli, to nie ma nic wspólnego z moją wybujałą wyobraźnią?!?
Delikatnie spoglądasz przez lewę ramię i przyspieszasz kroku. Nic nie widzisz, a jednak masz nieodparte uczucie, że ktoś za tobą podąża. Momentami zaczynasz podbiegać. Twój mózg już podsuwa Ci najgorsze rozwiązania. Już widzisz siebie związanego w piwnicy lub szarpiącego się z napastnikiem, który chce Ci coś zabrać. W najczarniejszym scenariuszu, widzisz siebie leżącego w kałuży krwi ze zmiażdżoną czaszką, bo w końcu jakie masz szanse z osobą, która na pewno się przyszykowała do napaści. A przecież jakaś dobra dusza Ci mówiła, żebyś sobie kupiła ten gaz pieprzowy. No, ale nie masz go przy sobie. Pozostaje pytanie, co dalej?
Autor zdjęcia: Mateusz Czarnomski
§ Motyw i jego skutki
Rozważmy to z czysto teoretycznego punktu widzenia. Zastanówmy się chwilę, co w ogóle może być motywem spodziewanego się przez nas zabójstwa i czy w ogóle może do niego dojść. Niewątpliwie można rozpatrywać tę kwestię w bardzo wielu aspektach, gdyż jest to pojęcie interdyscyplinarne i znajdziemy je w kryminalistyce, kryminologii, medycynie sądowej, psychologii itd. My potraktujmy tę sprawę globalnie. Na początku warto sobie uświadomić, czym w ogóle jest motyw. Definicji oczywiście jest wiele. Co to w ogóle jest i jak go opisać? Jest to jednorazowy czy może bardziej skomplikowany proces myślowy, rodzący się w głowie potencjalnego zabójcy? Tutaj również nie znajdziemy jednej prawidłowej odpowiedzi. Możliwości jest wiele i tak na przykład są zdania, że motyw powinno utożsamiać się z motywacją, która jest pewną mocą sprawczą, czyli czynnikiem determinującym określone zachowania, które podejmujemy z zamiarem osiągnięcia jakiegoś celu. Często podkreślany jest fakt hipotetyczności motywu, gdyż jest to swego rodzaju gdybanie mające doprowadzić organy ścigania do rozwiązania zagadki (np. zabójstwa) poprzez poznanie zewnętrznych lub wewnętrznych pobudek sprawcy do określonego działania.
§ Motywy zabójstw – hipotetyczny obraz sytuacji
Może nie traktujmy całej sprawy tak bardzo personalnie i zmieńmy trochę perspektywę. Wróćmy do tego parku, do tej nocy, o której pisałam na początku.
Załóżmy, że te kroki za plecami były jednak naszym urojeniem, ale idziemy i nagle widzimy, że coś tam leży za krzakami. Na pierwszy rzut oka wygląda na kawałek materiału.
Rozsądek podpowiada nam, że o tej porze i w tych okolicznościach nie powinniśmy wcale tam podchodzić. W sumie nie wiadomo, co się tam stało. Może to jakiś pijak, który w złości, że nie ma się już czego napić, zechce na nas wyładować swoją frustrację, a może to będzie jakiś ranny człowiek, który biegł, potknął się i upadł tak niefortunnie, że uderzył się głową o leżący w trawie kamień i stracił przytomność. Bez naszej pomocy nie przeżyje albo jak go tu zostawimy, to ktoś tu po prostu okradnie lub skrzywdzi itd. Możliwości jest wiele. Z jednej strony czujesz strach, z drugiej zaś empatię i potrzebę niesienia pomocy.
Jakkolwiek byłeś bardzo rozdarty pod względem uczuciowym, tak czy owak – ciekawość zwyciężyła. Podchodzisz do krzaków i widzisz w nich najprawdopodobniej zamordowaną kobietę, która leży na plecach w wyciągniętą w twoim kierunku ręką z przetworzonymi ustami, z których wycieka krew i „patrzy się” na Ciebie pozbawionymi życia oczami. Widok, którego już nigdy nie zapomnisz, który być może będzie Cię prześladował już do końca życia, ale bierzesz się w garść i wzywasz Policję. Po przekazaniu wszelkich posiadanych informacji udajesz się do domu i zaczynasz się zastanawiać. Dlaczego ta kobieta została pozbawiona życia? I postanawiasz sam odnaleźć przyczynę jej śmierci. Wiesz, że odkrycie ewentualnego motywu, może Ci pozwolić odnaleźć sprawcę. Myślisz intensywnie, kto i w jakich okolicznościach pozbawił ją życia.
Autor zdjęcia: Mateusz Czarnomski
§ Co sprawia, że sprawca decyduje się popełnić ten ostateczny krok…
Pierwsze, co przychodzi Ci na myśl to
zabójstwo na tle rabunkowym. Podejrzewasz, że to mogło być przyczyną, bo przy kobiecie nie znaleziono torebki, a kobiety przecież zawsze noszą ze sobą torebkę i trzymają w niej portfel, telefon, kosmetyki i wszystko, co tylko da się tam upchnąć. Chciał zarobić w łatwy sposób i postanowił napaść niewinną, bezbronną kobietę, ale ona nie chciała oddać mu swojej torebki, więc zaczęli się szarpać, może nawet zabił ją przypadkiem. Chwilę się jeszcze nad tym zastanawiasz, po czym twierdzisz, że to na pewno zbyt banalne i zaczynasz szukać innych powodów.
Może to było
zabójstwo na tle seksualnym? – zaczynasz się zastanawiać. Kobiety przecież często padają ofiarami gwałtów, a park nocą, to idealne miejsce, w którym można dopaść najczęściej bezbronną kobietę. Nie do końca przekonuje Cię twój tok rozumowania i wtedy do głowy przychodzi kolejny pomysł, a może to mąż zabił żonę np.
z zazdrości, bo podejrzewał ją o zdradę i stwierdził, że skoro on nie może jej mieć, to nikt nie będzie jej miał. Tak… Ta historia wygląda bardzo ciekawie. Chociaż te pewnie raczej zdarzają się we własnych czterech kontach a nie w parku… Przecież mogło się tak zdarzyć, a jeśli nie tak, to może chodziło o zabójstwo
z zemsty. Może jej koleżanka z pracy postanowiła zemścić się za to, że kobieta będąc jej przełożoną upokorzyła ją przy innych współpracownikach. Możliwe też, że po prostu któryś z członków rodziny
chciał ją wyeliminować, bo stała na drodze do zgarnięcia całego spadku po rodzicach. Siedząc w tych stosunkach rodzinnych, to może jej własne dzieci to zrobiły, bo
czuły się pokrzywdzone lub urażone tym, że matka zostawiła chorego ojca i ich samych na pastwę losu, odchodząc do innego mężczyzny. A może kobieta znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie i zobaczyła jak grupka nastolatków znęca się w parku nad młodszym kolegą i
poczuła się zagrożona, ponieważ kobieta mogłaby się zwrócić z tym na Policję. Może chodziło o
lęk spowodowany jakimiś urojeniami na tle chorobowym. Im dłużej o tym myślisz, tym coraz bardziej abstrakcyjne powody przychodzą Ci do głowy. A jeśli ktoś zabił te kobietę z powodu jakiś swoich chorych wizji –
dla przyjemności, dla zabawy. A może to miało podłoże
rytualne… Niewykluczone też, że kobieta mogła mieć związek z jakąś grupą przestępczą i dlatego zginęła.
Autor zdjęcia: Mateusz Czarnomski
§ Trup– jak pozbyć się ciała
Od tego gdybania rozbolała Cię głowa. Nagle stwierdzasz, że to gdybania jest bez sensu, bo przecież i tak nie odkryjesz prawdy, nie znając szczegółów. Praca śledczych nie jest łatwa – myślisz i twoje myśli wędruje w zupełnie innym kierunku. Zaczynasz zastanawiać się nad tym, dlaczego zabójca nie ukrył swojej ofiary? Może ukryć zwłoki nie jest w cale tak łatwo? Kurczę, a gdybym ja zabił, to co bym zrobił z ciałem? Jak bym się zachował w zaistniałej, niewątpliwie bardzo niekomfortowej sytuacji?
Najczęściej wybieranym sposobem przez sprawców zabójstw jest
proste ukrycie zwłok niedaleko miejsca zdarzenia. Dzieje się tak, dlatego że ukrywanie zwłok wcale nie jest łatwe. Ten sposób jest stosunkowo najłatwiejszy, ale też najszybszy do zidentyfikowania. Proste ukrywanie zwłok stanowi ponad 80% przypadków maskowania zwłok. Ofiary są odnajdowane stosunkowo szybko i bardzo często przypadkowo, a co za tym idzie, organom ścigania jest wtedy już łatwiej dojść do sprawcy. Na ciele znajduje się zazwyczaj bardzo dużo wskazówek odnośnie śmierci i mordercy. Zdarza się, że niektórzy sprawcy „wpadają” zupełnie przypadkowo. Dzięki takim przypadkom udało się złapać kilku seryjnych morderców. Zwłoki są w większości przypadków przykrywane materiałami, które znajdują się w zasięgu sprawcy.
W lesie zabójcy sięgają po gałęzie i liście. W domu przykrywane są kołdrą albo poduszkami, często słyszy się również o wsadzaniu zmarłych osób do wersalek. Przyczyną takiego ukrywania zwłok jest fakt, że większość dokonanych zabójstw jest nieprzemyślana, co oznacza, że sprawca nie planował zabić lub nie przygotowywał się specjalnie do popełnionego czynu – nie planował pozbycia się zwłok. W tym przypadku identyfikacja zwłok nie stanowi większego problemu dla organów ścigania, ponieważ zwłoki, o ile są szybko odnalezione, są najczęściej „w dobrym stanie”. Problematyczne może się okazać ewentualnie ustalenie, czy mamy do czynienia ze śmiercią naturalną, samobójstwem czy zabójstwem.
Takie „potraktowanie” zwłok jest narażone na szybkie ich odnalezienie, dlatego osoby „lepiej zorganizowane” sięgają po bardziej wyszukane metody. Zdarza się, że zwłoki zostają
Zatopione. Dzieje się tak czasem z prostego względu, że ofiara po prostu zostaje utopiona i tam sprawca zostawia jej ciało – jakoby na miejscu. A czasami jest to bardziej wyszukana forma pozbycia się ciała. W takich przypadkach zwłoki nierzadko są obciążane kamieniami, metalami czy innymi rzeczami, żeby zatonęły i nigdy więcej nie ujrzały światła dziennego. Założenie może jest i w miarę dobre, ale natury nie da się oszukać… Gazy gnilne gromadzące się w człowieku po śmierci wypływają na powierzchnię niczym zanurzony w wodzie balonik. I nawet bardzo obciążone ciało potrafi wypłynąć. Jeśli zwłoki nie zostaną wessane przez jeziorny czy rzeczny muł, najprawdopodobniej wypłyną i będą miały szansę, nim ponownie zatoną, zostać zauważone przez przypadkowe osoby, co zapewne od razu zostanie zgłoszone odpowiedniej instytucji. Jest jeszcze jeden wyjątkowo okrutny, chociaż w dwudziestym pierwszym wieku już nie tak często spotykany sposób zatapiania. Sprawa dotyczy najczęściej malutkich dzieci i praktykowany jest wśród kobiet, które umieszczają swoje malutkie ofiary
w dołach kloacznych. Ukrywają w nich zarówno żywe, jak i martwe dzieci. Wrzucają tam je, żywe lub już martwe, gdzie później „pływają” w ekskrementach pozbawione wszelkiej godności.
Rzadko, ale mimo wszystko spotykanym sposobem maskowania jest także
zabetonowanie zwłok. Do takiego zdarzenia dochodzi najczęściej wtedy, gdy sprawca zabójstwa nie ma możliwości wyniesienia zwłok z pomieszczenia, w którym się one znajdują. Wyniesienie mogłoby spowodować natychmiastowe zdemaskowanie, czego sprawca chce z oczywistych powodów uniknąć. Z zabetonowanej ofiary często robiony jest podest.
Spotykaną praktyką pozbywania się ciała jest jego
zakopanie. Dół, w którym zostaje zakopana ofiara jest najczęściej bardzo płytki. Jeżeli osoba zakopuje zwłoki bardzo głęboko, to zazwyczaj wiąże się to może to się to wiązać z jakąś chorobą psychiczną. Groby wykopuje się w lesie, na łące itp. Zainteresowaniem będą się cieszyć raczej miejsca odosobnione, ale nie jest to regułą.
Kolejnym makabrycznym sposobem pozbycia się zwłok jest ich
rozkawałkowanie. Z taką metodą spotykamy się często w filmach, ale wspomniane zjawisko nie dotyczy tylko fikcyjnych scenariuszy, a i pojawia się w codziennym życiu. Rozkawałkowaniem nie będzie tylko pocięcia ciała na kawałki, ale również odcięcia jakiejś części lub fragmentu ciała. Oczywiście mówimy o celowym działaniu a nie od przypadkowych zdarzeniach, aby mieć do czynienia z tym zjawiskiem. Głównymi motywami towarzyszącymi rozkawałkowaniu ciała są nieporozumienia majątkowe i stanowią one ponad 60% przypadków takiego postępowania, a seksualne pobudki rozkawałkowania uplasowały się dopiero na trzecim miejscu.
Rozkawałkowanie możemy podzielić na dwa rodzaje: ofensywne i defensywne. Same nazwy wskazują już na ich szczególny charakter. Przy rozkawałkowaniu ofensywnym będziemy mieli do czynienia przede wszystkim z osobami chorymi psychicznie albo ich czyny mogą być powiązane z różnymi dewiacjami seksualnymi. Charakterystycznym dla takiego postępowania jest to, że sprawca często zachowuje sobie części ciała „na pamiątkę”. Rozkawałkowane fragmenty są nieregularne, gdyż dokonanie tego nie jest planowane i wykonuje się tę czynność przypadkowymi przedmiotami znalezionymi pod ręką. Całe szczęście proceder ten jest rzadko spotykany. Ofesywne rozkawałkowanie spowodowane jest najczęściej zemstą, ma podłoże sadystyczne, a czasem związane jest z kanibalizmem.
Defensywne rozkawałkowanie wiąże się z tym, że sprawca chce uniemożliwić rozpoznanie ofiary, dlatego w tym przypadku jest odcinana lub niszczona głowa.
Ciekawym podziałem rozkawałkowania jest wyróżnienie
rozkawałkowania agresywnego i nekrofilnego. To drugie nie przyczynia się do śmierci ofiary i jest w wielu przypadkach związane ze śmiercią bliskiej osoby sprawcy. Zrozpaczony żałobnik wydobywa ciało bliskiej mu osoby z grobu i zaopatrza się w części ciała drogiej mu osoby.
W większości przypadków tego typu działań sprawcy nie znają się na anatomii. Ofiarami rozkawałkowania częściej padają kobiety niż mężczyźni.
Ostatnim kluczowym sposobem pozbywania się zwłok jest ich całkowite
niszczenie. Zamiarem sprawcy czynu zabronionego jest całkowite unicestwienie zwłok, które oczywiście wiąże się również z przekonaniem, że jak zwłoki nie zostaną znalezione, to uda im się uniknąć odpowiedzialności karnej. Jest to mit i nie ma nic wspólnego z prawdą. Zdarzają się przypadki skazania bez odnalezionych zwłok.
Na unicestwianie składają się trzy czynności. Należą do nich:
Spalenie zwłok, rozpuszczenie w kwasach i rozgotowanie.
Żadna z tych czynności oczywiście nie jest w 100 procentach skuteczna i zawsze pozostawia po sobie jakieś ślady. Tylko w filmach wszystko się udaje i jest całkowicie skuteczne.
Spalenie zwłok jest oczywiście niezwykle trudne i w „domowych warunkach” niewykonalne… Co najmniej tak, aby nie pozostawić żadnych śladów. Sprawcy oczywiście dalej próbują pozbywać się w płomieniach tego, co pozostało, ale to też nie jest takie łatwe, jak im się wydaje. Ci, którym się wydaje, że uda im się zatuszować morderstwo poprzez spalenie ciała, są w strasznym błędzie i pewnie bardzo się zdziwią, jak im przyjdzie zmierzyć się z konsekwencjami swojego czynu. Lekarz medycyny sądowej jest w stanie stwierdzić, czy osoba zginęła w wyniku pożaru, czy nie żyła już wcześniej, zanim ją podpalono.
Osoby, które nie są przekonane do palenia zwłok, a chcą je unicestwić całkowicie, próbują rozpuścić je w środkach chemicznych. Naoglądają się filmów, a później chodzą i robią takie głupoty. 🙂 Otóż dla wszystkich napaleńców, którzy wierzą w magiczną moc kwasów i innych specyfików przedstawiam pewne stwierdzenie. Kwasy owszem, rozkładają ciało, ale bardzo wolno i zawsze zostają po tym jakieś resztki. Trzeba jednak przyznać, że rozpuszczanie zwłok w kwasach jest uznawane za wyrafinowany sposób pozbywania się ich, gdyż wymaga on dokładnego planu i przygotowania się. Nikt nie będzie tego w stanie zrobić ad hoc. Do tego wykorzystywane są przede wszystkim kwas siarkowy, solny, azotowy, a także woda królewska. Do wykonywania tego typu czynności wybierane są mieszkania sprawcy lub ofiary, a także magazyny, zakłady i hale produkcyjne, ponieważ tam jest dostęp do środków chemicznych.
Zwłoki można również
Rozgotować. Nie wiem jak Wam, ale mi na samą myśl się zbiera… Proceder ten jest bardzo rzadko stosowany. Jego celem jest doprowadzenie do zmiany stanu skupienia ciała – ze stałego na ciekły. Brzmi obrzydliwe, nawet nie chcę wiedzieć, jak strasznie to musi wyglądać… I z pewnością ten zapach…
Autor zdjęcia: Mateusz Czarnomski
§ A gdyby tak oszukać system…
Sposobem wykorzystywanym do zatarcia swoich czynów jest także upozorowanie samobójstwa, ale o tym napiszę innym razem.
Podsumowując, sposobów na pozbycie się zwłok jest wiele, jednak żaden z nich nie gwarantuje stuprocentowej skuteczności.
Napisany przeze mnie artykuł, oczywiście nie ma podsuwać pomysłów na pozbywanie się zwłok w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej, a ma charakter czysto teoretyczny i naukowy. Wszystkie te sposoby są szczegółowo omawiane w literaturze specjalistycznej, do której każdy ma dostęp, i którą to gorąco polecam.
Ciekawy jest fakt, że zdarzają się osoby, które wzorują się na metodach podpatrzonych w telewizji i książkach. Rozumiem, powstał problem i trzeba go rozwiązać, szkoda tylko, że wcześniej nie przychodzi im do głowy, żeby sprawdzić, czy to ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.
Jak tak się głębiej nad tym wszystkim zastanowić, to jest to odrobinę przerażające, na jakie pomysły wpadają ludzie. Miejmy jednak nadzieję, że organy ścigania będą skutecznie działać, a ich działalności zaprowadzi takich dewiantów przed sąd, aby tam mogli ponieść za swoje haniebne czyny odpowiedzialność.
W przyszłości chciałabym opisywać również różne ciekawy przypadki takich ludzi i zabiorę się za to, gdy tylko będę miała trochę więcej czasu. Na razie musimy się cieszyć tym co mamy.
Mam nadzieję, że ten tekst będzie pomocny w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, które zamierzam wprowadzić na bloga niebawem, ale jeszcze nie zdradzę kiedy…
Na koniec jeszcze chciałabym bardzo podziękować Panu Mateuszowi Czarnomskiemu, któremu zawdzięczam szatę fotograficzną tego artykułu. Bez Pana, by się to nie udało 😉
Dziękuję i liczę na dalsze wsparcie!